Kiedyś tam, pamiętam, jak z bratem składaliśmy model samolotu – godzinami, z klejem, który śmierdział okropnie, ale efekt był… nasz. Dziś dziecko dostaje drona z GPS-em i sterowaniem przez apkę. Niby postęp, ale czy to samo? I właśnie o to chodzi – czy ten nasz technologiczny wyścig naprawdę nas łączy, czy może rozrywa na kawałki, każdy gapiący się w swój ekran?
Globalna wioska, lokalne mury?
Teoretycznie, internet miał być narzędziem unifikacji. Mieliśmy wszyscy rozmawiać, wymieniać się myślami, budować globalną wioskę. I po części tak się stało. Można porozmawiać z kimś z drugiego końca świata, nauczyć się języka obcego, znaleźć niszowe hobby i ludzi, którzy je podzielają. Moja ciotka, która nigdy nie wyściubiła nosa poza swoje miasto, nagle zaczęła robić zakupy w Chinach i dyskutować o polityce z Amerykanami. Niesamowite, prawda?
Ale ta sama technologia stworzyła też bańki informacyjne. Algorytmy pokazują nam to, co chcemy zobaczyć, utwierdzają w naszych przekonaniach. Zamykamy się w echo chambers, gdzie słyszymy tylko to, co już myślimy. Trudno wtedy o dialog, o zrozumienie perspektywy kogoś innego. Zaczynamy wierzyć, że my mamy rację, a oni się mylą. Prosta droga do podziałów.
Media społecznościowe: połączenie czy konflikt?
Facebook, Instagram, Twitter (czy jak to się teraz nazywa) – miały zbliżać, a często stają się areną walk. Hejt, fake newsy, cyberbullying – to tylko niektóre z problemów, które wyrosły na gruncie mediów społecznościowych. Anonimowość w sieci daje poczucie bezkarności, a agresja rozlewa się szeroko. Widziałem to nie raz, jak znajomi pokłócili się o głupotę wrzuconą na Facebooka i potem tygodniami nie rozmawiali ze sobą. Smutne.
Z drugiej strony, media społecznościowe mogą być potężnym narzędziem aktywizmu społecznego. Pozwalają na organizowanie protestów, nagłaśnianie problemów, wspieranie akcji charytatywnych. Ruch #MeToo czy protesty klimatyczne pokazały, jak dużą siłę mogą mieć skoordynowane działania w sieci. To takie miecz obosieczny – zależy, jak go użyjemy.
Praca zdalna: wolność czy izolacja?
Praca zdalna to kolejny przykład dwojakiego oblicza technologii. Dla jednych to szansa na większą elastyczność, work-life balance, więcej czasu dla rodziny. Możliwość pracy z dowolnego miejsca na świecie to brzmi jak spełnienie marzeń. Ale dla innych to samotność, brak kontaktu z ludźmi, zatarcie granicy między życiem zawodowym a prywatnym. Siedzenie całymi dniami przed komputerem potrafi być bardzo demotywujące.
Pamiętam, jak koleżanka opowiadała mi o swoich problemach z pracą zdalną. Mówiła, że czuje się odizolowana, że brakuje jej zwykłej kawy z koleżankami z biura, pogaduszek przy ekspresie. Niby oszczędza czas na dojazdach, ale traci coś ważnego – relacje międzyludzkie. I to jest ten haczyk. Musimy pamiętać, że technologia ma nam służyć, a nie nas zniewalać.
Edukacja online: szansa czy zagrożenie?
Edukacja online zyskała na popularności szczególnie w czasie pandemii. Dostęp do wiedzy z dowolnego miejsca na świecie, możliwość uczenia się we własnym tempie – to niewątpliwe zalety. Ale czy zastąpi to bezpośredni kontakt z nauczycielem i rówieśnikami? Czy dziecko siedzące przed komputerem przez kilka godzin dziennie rozwija się tak samo, jak to, które biega po podwórku i bawi się z innymi dziećmi?
Moim zdaniem, edukacja online powinna być raczej uzupełnieniem tradycyjnej edukacji, a nie jej zamiennikiem. Potrzebujemy interakcji, wymiany myśli, dyskusji. Tego nie zastąpi żaden webinar. Poza tym, dostęp do technologii nie jest równy dla wszystkich. Dzieci z biedniejszych rodzin mogą mieć utrudniony dostęp do internetu i komputera, co pogłębia nierówności społeczne. Trzeba o tym pamiętać.
Sztuczna inteligencja: asystent czy zagrożenie?
Sztuczna inteligencja (AI) rozwija się w zawrotnym tempie. Już teraz korzystamy z niej na co dzień, często nawet o tym nie wiedząc. Algorytmy rekomendujące filmy na Netflixie, chatboty odpowiadające na pytania w sklepach internetowych, systemy rozpoznawania twarzy – to tylko niektóre z przykładów. AI może nam pomóc w wielu dziedzinach życia, od medycyny po transport.
Ale pojawiają się też pytania o etyczne aspekty AI. Czy AI może podejmować decyzje za nas? Czy AI zabierze nam pracę? Czy AI nie wymknie się spod kontroli? To pytania, na które musimy znaleźć odpowiedzi, zanim będzie za późno. Pamiętajmy o filmach science fiction, gdzie roboty przejęły kontrolę nad światem. To oczywiście fantazja, ale warto być ostrożnym.
Technologia a nierówności społeczne
Niestety, dostęp do nowoczesnych technologii nie jest równy. Istnieje coś takiego jak cyfrowy podział – osoby starsze, mieszkańcy wsi, osoby o niskich dochodach często mają ograniczony dostęp do internetu, komputerów, smartfonów. To powoduje, że są wykluczeni z wielu aspektów życia społecznego i gospodarczego. Nie mogą korzystać z e-usług, robić zakupów online, uczyć się przez internet. To pogłębia nierówności społeczne.
Rządy i organizacje pozarządowe powinny podejmować działania, aby zniwelować cyfrowy podział. Potrzebne są programy edukacyjne dla osób starszych, dofinansowanie dostępu do internetu dla rodzin o niskich dochodach, inwestycje w infrastrukturę telekomunikacyjną na wsiach. W przeciwnym razie technologia będzie służyć tylko uprzywilejowanym, a reszta społeczeństwa zostanie w tyle. I wtedy podziały tylko się pogłębią.
Przyszłość w rękach człowieka
Technologia sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła. To narzędzie, które możemy wykorzystać na różne sposoby. To od nas zależy, czy użyjemy jej do budowania mostów, czy do wznoszenia murów. Kluczem jest świadome korzystanie z technologii, krytyczne myślenie, dbanie o relacje międzyludzkie i pamiętanie o tym, co naprawdę ważne.
Nie dajmy się zwariować w tym technologicznym wyścigu. Znajdźmy czas na spotkanie z przyjaciółmi, na spacer w lesie, na rozmowę z bliskimi. Odłóżmy telefon na bok i popatrzmy sobie w oczy. Bo to właśnie te prawdziwe, analogowe relacje dają nam szczęście i poczucie przynależności.
Jak możemy kształtować technologię na lepsze?
Ważne jest, byśmy nie byli tylko biernymi odbiorcami technologii, ale aktywnymi uczestnikami jej rozwoju. Możemy wpływać na to, jak technologia jest projektowana, wdrażana i wykorzystywana. To wymaga zaangażowania obywatelskiego, edukacji i świadomości konsekwencji naszych wyborów.
Na przykład, możemy wspierać inicjatywy open source, które promują transparentność i dostępność technologii. Możemy domagać się od firm technologicznych, by dbały o prywatność użytkowników i etyczne aspekty AI. Możemy głosować na polityków, którzy rozumieją wyzwania związane z technologią i proponują rozwiązania, które służą dobru wspólnemu.
Możemy też dbać o to, aby technologia była inkluzywna i dostępna dla wszystkich, niezależnie od wieku, płci, pochodzenia czy statusu społecznego. To oznacza projektowanie interfejsów, które są łatwe w użyciu dla osób starszych i niepełnosprawnych, tworzenie treści, które są zrozumiałe dla osób o różnym poziomie wykształcenia, oraz zapewnienie dostępu do internetu i sprzętu komputerowego dla osób o niskich dochodach.
Co możemy zrobić już dziś?
Zacznijmy od małych kroków. Wyłączmy powiadomienia w telefonie, żeby nie rozpraszały nas podczas rozmowy z bliskimi. Ustalmy sobie cyfrowy detoks – jeden dzień w tygodniu bez internetu i mediów społecznościowych. Zamiast scrollować Instagrama, pójdźmy na spacer do parku albo poczytajmy książkę. Zadzwońmy do przyjaciela, którego dawno nie widzieliśmy. To proste, a może zdziałać cuda.
Pamiętajmy, że technologia ma nam ułatwiać życie, a nie je komplikować. Nie dajmy się jej zawładnąć. Bądźmy świadomi, krytyczni i odpowiedzialni. I wtedy może uda nam się stworzyć świat, w którym technologia łączy, a nie dzieli.
Technologia jest jak ogień. Może ogrzać dom i ugotować jedzenie, ale może też spalić wszystko doszczętnie. Od nas zależy, jak go użyjemy.